Porażka Kupaja. Zamiast aneksów... dżentelmeńska umowa...
LEGNICA. W piątkowy wieczór ligową porażkę na swoim stadionie poniosła Miedź. Była to porażka po walce. Kilka godzin wcześniej porażkę poniósł prezydent Legnicy Maciej KUPAJ. Spektakularna, wstydliwą i... bez walki. Mowa o ulicy Okrężnej. Inwestycja miała być zakończona do końca sierpnia i miała być dowodem, że dobra zmiana w legnickim Ratuszu potrafi zarządzać miastem i inwestycjami....

Legniccy urzędnicy na stronie ratusza jeszcze kilka dni temu informowali o tym, że prace zakończą się w terminie, to już jest nieaktualne, bowiem pomiędzy prezydentem, a wykonawcą doszło do dżentelmeńskiej umowy.
Podczas przekazywania elektrycznych autobusów o poślizg w inwestycji na Okrężnej zapytał dziennikarz Patryk Głażewski. Jaka była odpowiedź prezydenta Macieja Kupaja?
- Spotkaliśmy się, to nie jest żadna tajemnica, dwukrotnie z prezesem Kobylarni, który przyjechał na naszą prośbę do Legnicy, żeby rozwiązać te problemy. Mamy pewne pomysły, zadeklarował pewne terminy, natomiast te terminy nie mają żadnego potwierdzenia w żadnej dokumentacji, w żadnych aneksach. Umówiliśmy się, że po zakończeniu tej inwestycji, jeżeli dotrzyma tych obietnic takich dżentelmeńskich, siądziemy i będziemy rozmawiać na tematy finansowe. W tym momencie jest to jakby po zakończeniu umowy, czyli teoretycznie mamy prawo do naliczania kar - powiedział Maciej Kupaj, prezydent Legnicy.
Było nieustanne monitorowanie inwestycji, trzymanie Kobylarni "za jaja" a skończyło się ...po staremu
Jak widać poczucie humoru nowego gospodarza Legnicy nie opuszcza. Jednym słowem: była epoka aneksów Krzakowskiego - nastał czas dżentelmeńskich umów Kupaja.
I jeszcze jedno: do 30 sierpnia miał trwać remont ulicy Iwaszkiewicza. Prace trwają. Aneks czy umowa...?
Komentarze
Takkch dziur to nie ma nawet o osławionym Wąchocku.
Pewnie zeobi remont za 10 lat ..
Zachodnia czesc Legnicy jest dla każdego prezydenta jak Legnica nie be tylko ce .
Mieliśmy podczas kampanii niezły ubaw ze znajomymi, jak się uzewnętrzniał chłopak.
Mowa o tym, co tak żarliwie prosił jeżdżąc na rowerze po rynku, żeby nie głosować na byłego prezydenta.
Tego, co laził po dzielnicy i pie...do...lił o toaletach na półpiętrach i że miały zniknąć.