W noclegowni już tłoczno (FOTO)
LEGNICA. Miejsc jest zawsze dużo mniej niż potrzebujących, zwłaszcza gdy przychodzą mrozy. Niektórym musi wystarczyć krzesło czy materac w korytarzu. Do tego ciepły posiłek, możliwość kąpieli i - jak jest taka potrzeba- odzież na zmianę. W legnickiej noclegowni już zaczyna robić się ciasno.
- Mieszkam na korytarzu, ze względu na to, że nie mam miejsca w pokoju. Jak dla mnie to jest... Mieszkałem po prostu pod mostami, na ulicy, no to tutaj to jest luksus. Koczowałem trochę na ulicy, ale teraz temperatura jest taka, że po prostu wróciłem na stare śmieci, można powiedzieć - mówi Grzegorz, który już raz przez rok mieszkał w noclegowni.
Pytany, jak to się stało, że znalazł się w takim miejscu, opowiada: - Kryminał, alkoholizm. Pracowałem, miałem odłożone pieniądze, ale zacząłem pić, wszywkę przepiłem. Z domu mnie wygnali, bo piłem. Teraz nie piję, nie mam nawet ciągutek. Doprowadziłem już do tego, że mam marskość wątroby. Mam wszystkie objawy, oprócz żółtaczki. Muszę przestać, bo skończy się to zgonem.
Artur, kiedy trafił do noclegowni, był przekonany, że spędzi tu najwyżej miesiąc. Mieszka już 3 lata.
- Długi miałem, eksmisję dostałem i koniec. Na wszystko były pieniądze, ale nie na to, co trzeba. I tak to się stało - mówi.
Nieco krócej, bo 2,5 roku gości w noclegowni Robert. Już się zaaklimatyzował, ale na początku łatwo nie było.
-Po prostu miałem nieporozumienie z matką i mnie wyrzuciła z domu, i znalazłem się tutaj. Pierwsze miesiące to ja po prostu nie potrafiłem się przestawić na życie tutaj, bo tutaj inne zasady panują, ale po prostu podoba mi się tu. Obsługa jest bardzo miła. Kierowniczka jest wspaniała, a koledzy tu są do serca przyłóż. Takich kolegów nie ma na zewnątrz.
Choć z każdym dniem nowych podopiecznych przybywa, Agnieszka Chrobak, kierownik Schroniska dla Bezdomnych i Domu Samotnej Matki z Dzieckiem wie, że prawdziwe oblężenie noclegowni dopiero będzie.
- Miejsc jest zawsze dużo mniej, ale na dzisiaj to jeszcze nie jest kulminacja problemu. Ta zima na razie się zaczęła, ale kulminacja nastąpi gdzieś tak w okolicach świąt, bo zawsze wtedy pojawia się dużo nowych osób, a część wraca. Niektórzy zgłaszają się sami, innych przywożą służby porządkowe. Każda z tych osób, która przychodzi tutaj ma zapewniony gorący posiłek i na pewno każda osoba zostanie przyjęta. Mamy pewne ograniczenia co do spożywanego alkoholu, ale też w jakiś sposób sobie z tym na dzisiaj musimy radzić - mówi Agnieszka Chrobak.
Dodaj komentarz