Ratownicy ogrzeją strażnicę taniej

JPR to jedyna ochotnicza straż pożarna działająca w Złotoryi. Jest dotowana przez budżet miasta (w przyszłym roku będzie to kwota 80 tys. zł). Wchodzi w skład Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, który współtworzą najlepsze jednostki OSP. Liczy 41 członków.

Strażnica JPR-u znajduje się w Stanisławowie, w budynku na terenie dawnej kopalni barytu, którą w 1999 r. jednostka – zajmująca się nie tylko ratownictwem medycznym i specjalnym, ale też poszukiwaniami lotniczymi – zaadaptowała na bazę lotniczą.

W budynku liczącym ponad 500 m kw. powierzchni mieści się m.in. świetlica, pomieszczenia magazynowe i socjalne oraz garaż. Obiekt, wybudowany jeszcze w poprzedniej epoce, jest jedynie częściowo ocieplony i bardzo energochłonny. Część jego ścian pokryta wciąż jest szkodliwymi dla zdrowia płytami falistymi (azbestowo-cementowych). Wymaga remontu i modernizacji energetycznej, która zredukuje koszty ogrzewania.

Inwestycja obejmuje swoim zakresem przede wszystkim ocieplenie stropu z wymianą pokrycia dachu, ocieplenie ścian zewnętrznych i wymianę drewnianej stolarki okiennej i drzwiowej. Kierownictwo jednostki liczy, że dzięki przeprowadzeniu tych prac zmniejszy się zapotrzebowanie na energię i jej zużycie o ok. 45 proc.

Zadanie będzie w 100 proc. sfinansowane ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. JPR złożyła wniosek o przyznanie dotacji w ramach programu modernizacji cieplnej budynków OSP, który został rozpatrzony pozytywnie.

Przetarg na termomodernizację strażnicy przeprowadził Urząd Miejski w Złotoryi. Najkorzystniejszą spośród ofert przedstawiła złotoryjska firma CT Inwest. Jej prezes Cyprian Posadowski i komendant JPR Jan Kusek (obaj na zdjęciu obok) podpisali w piątek w złotoryjskim ratuszu umowę opiewającą na 489,5 tys. zł.

Wykonawca ma pół roku na zrealizowanie zadania.

Strażnica JPR-u jest jeszcze przed modernizacją, a po remoncie jest już ambulans należący do jednostki, stacjonujący na co dzień w garażu komendy PSP przy Legnickiej. Volkswagen crafter, służący do ewakuacji medycznej, przeszedł w ostatnich tygodniach prace naprawczo-modernizacyjne. Auto ma już swoje lata i było dotknięte korozją, więc nadwozie wymagało reperacji blacharskich. Pojazd zabezpieczono antykorozyjnie, co powinno pomóc w wydłużeniu jego służby o kolejne lata. Naprawę i konserwację przeszły też systemy specjalne: świetlno-dźwiękowy i noszy ratowniczych. Ambulans zmienił też kolor na żółty i zyskał nowe oznakowanie, zgodnie z wymaganiami dotyczącymi pojazdów ratowniczych.

Całość kosztowała 38 tys. zł. Miasto zapłaciło za remont i zmianę oznakowania ze środków, które otrzymało od wojewody dolnośląskiego w ramach programu ochrony ludności i obrony cywilnej.